SIN: Raporty

Nazwa: Yokkon2
Data: 02.09.2000
Miejsce: Kraków

Autor: Coach(R)


  Zacznę trochę nietypowo, bo od podsumowania:
Yokkon 2 był identyczny jak Yokkon 1, tylko miała tu miejsce "klęska urodzaju". I tak na konwent przeznaczony na góra 150 osób wpakowało się ich około 350, co spowodowało szereg przykrych konsekwencji.
  1. Na wejściu zabrakło biletów. Szczęśliwcy, którzy przybyli wcześnie dostali ładne zalaminowane wejściówki, następni dostawali już plakietki z poprzedniego Yokkonu, a ostatni - ksera wejściówek.
  2. Przedostanie się przez ciasne schody prowadzące na górę do sali projekcyjnych było istną katorgą.
  3. Sale projekcyjne przypominały japońskie metro, i mimo włączonej klimatyzacji było straaasznie duszno.
  4. Natłok fanów szukających dla siebie miejsca powodował wrażenie bałaganu (mimo iż plan miał tylko parę uchybień).
  5. Rozwiązania organizacyjne sprawdzone na Yokkonie 1 - konwencie klasy lokalnej nie zdały egzaminu w przypadku imprezy masowej, w jaką przerodził się Y2.
Ogólnie cała ta czterdziestostopniowa atmosfera pralki z odwirowaniem spowodowała, iż spora część fanów po przewinięciu się przez konwent i zrobieniu zakupów - wychodziła. Już po godzinie pierwszej można było stwierdzić pewien luz, a o 15, kiedy zamknięto sale konsolową utleniło się chyba kolejne 100 osób.
I to wszystko chyba, co można zarzucić Yokkonowi. Fakt, iż dla osób, które nie wytrzymały tłoku jest to bardzo dużo a ich pretensje są uzasadnione. Chociaż patrząc z punktu widzenia organizatorów, nie wiadomo co lepsze - skasować ludzi na te 10 zł i dać możliwość zrobienia zakupów, poznania fanów, pogadania z ludźmi czy... zostawić fanów za drzwiami, oszczędzając im 10 zł i gwiżdżąc na to, czy przyjechali z Krakowa czy z Gdańska.

  To tyle o klęsce, teraz przejdźmy do konwentu.
Już przy kasie pierwsze zaskoczenie - każdy uczestnik dostawał smoczą kulę. Jak się okazało później - należało zdobyć pozostałe sześć, w drodze pojedynków konsolowych, płucnych, zagadkowych lub innych. Pojedynki miały się odbywać przy arbitrażu organizatorów. Oczywiście fani olali zupełnie zasady konkursu, zdobywając smocze kule za pomocą umiejętności "sępienie" bez jakiegokolwiek arbitrażu. Miśkowi udało się w ten sposób zebrać 4 komplety... Jednak sam pomysł zasługuje na pochwałę - pomaga przełamać pierwsze lody między fanami.
  Po krótkim rekonesansie (co przy okazji tłoku było dosyć trudne) można było zlokalizować galerię, niestrzeżoną szatnię (cały konwent pustą) i salę konsolową. Po wdrapaniu się na piętro trafiało się jeszcze na Anime Room, Clasic Room i Market Room.
W galerii można było podziwiać prace zgłoszone do konkursu (i nie tylko). Niestety w obawie przed zniszczeniem prac taśmą/szpilkami zostały one rozłożone na folii na podłodze, przez co były niezbyt widoczne.
W sali konsolowej - bijatyki. Na PSX-ach panowały 2D-ki, na Dreamcascie - Tekken.
Odbył się tam też konkurs bijatyk (2D only!!!) w którym można było wygrać pady i memory cardsy. Na salach Projekcyjnych odbywały się o dziwo projekcje, od czasu do czasu przerywane panelem lub konkursem. Repertuar sal był przygotowywany z myślą o pospolitych fanach - bez fajerwerków, natomiast pozwalał nadrobić zaległości. I tak: Anime Room - Slayers the Movie, TM Forever, Fushigi Yuugi, Lodoss TV, Lain. Clasic Room - Ruroni Kenshin OAV, Miyu TV, Twilight Q, Lodoss TV oraz klipy.
W Market Room ustawiły się firmy oraz fani. Najbardziej obleganym stoiskiem była Mangaya, pewnie ze względu na niskie ceny. Spóźnione pojawiło się także Waneko.
Oko przykuwało bardzo kolorowe stoisko Otaku Providing Group Poland, bogate o oryginalne celuloidy i kuszące fanów nieprzerwaną projekcją Plastic Little (na monitorze). Jednak o dziwo Piotr Rogórz pilnujący stoiska nie był niepokojony przez fanów. Pewnie z powodu bajońskich cen.
Wśród stoisk firmowych można było znaleźć także stoiska fanowskie m.in. fanzinu Doji. Po wydaniu resztek kasy można było zająć się atrakcjami oferowanymi przez konwent.
Jedną z nich był "Konkurs Fanowski" prowadzony przez Buaku. Drań ten poddawał fanów torturom wszelakim, zmuszając ich by np. udawali trzynastolatki proszące rodziców o pozwolenie wyjazdu na konwent. Za te męki zwycięzcy zostali sowicie wynagrodzeni. Nagrodą główną był "Strug - kit" (klocek drewna, nóż do tapet i obrazek, jak ma wyglądać gotowa figurka) drugą nagrodą był oryginalny celuloid Masamune Shirow przedstawiający panią major w pełnym kamuflażu termooptycznym itp. Ciekawostką jest, iż konkurs fanowski wygrał Misiek, który uparcie twierdzi iż nie jest mangowcem...
Zaraz potem miał miejsce "RPG w Anime panel". Panel ten miał zawsze wyjątkowego pecha. Najpierw wypadł z programu na Y1, a teraz został skrócony przez przeciągający się konkurs fanowski. Jednak mimo niewielkiej liczby słuchaczy i krótkiego czasu udało się go doprowadzić do skutku. I opłacało się.
Szczególny nacisk kładziono na "Konkurs Wiedzy/Muzyczny" - formułę miał podobną do ostatniego - najpierw pytania z dziedziny wiedzy o Anime (z rozbrajającymi pytaniami audiotele) a w finale zadania specjalne jak np. Układanie Haiku, przemowy złego faceta w momencie gdy wparuje do niego banda bohaterów i opracowanie pozycji w jakich zły wymyśla niecny plan. Z tymi zadaniami finalistą poszło różnie - od całkowitego braku pomysłów, do odzywek typu "O, a ja taki nieumalowany..." (gdy wpadają bohaterowie). Podczas konkursu dał się we znaki brak nagłośnienia - przy tak dużej liczbie fanów, to, co działo się na konkursie słyszały tylko pierwsze rzędy. Ach ta klęska urodzaju...
Po konkursie wiedzy odbył się finał zabawy w zbieranie smoczych kulek (ilość uczestników łamała wszelkie prawa prawdopodobieństwa). Następnie rozdano nagrody ze wszystkich konkursów. Szczęśliwi posiadacze laminowanych biletów mogli wziąć udział w tajnym konkursie "broda" - należało poszukać zalaminowanego włosa Kwaku. Niestety nikt takowego włosa nie posiadał, a Kwaku bardzo bronił się przed kolejną depilacją...
Organizatorzy planowali także rozdać plakaty Mononoke posiadaczom szczęśliwych numerków biletów, lecz nie wyszło to do końca, gdyż lwia część posiadaczy takowych numerów opuściła konwent wcześniej...
Najmniej popularnym konkursem okazał się konkurs na projekt postaci (rysunek, chara itp.). Wzięła w nim udział tylko jedna uczestniczka - Asuka i to ona zgarnęła pierwszą i jedyną nagrodę.
  Po tym wszystkim, około godziny 17 konwent zaczął zamierać. Galeria pustoszała, sale też, na market roomie można już było spokojnie pooglądać, co firmy mają do zaoferowania. Ba, nawet można było bez problemu zejść po schodach. Odżył klimat Yokkonu 1 - fani zaczęli się wygłupiać (np. przykuwać Mihoshi kajdankami do barierki i mimo jej protestów robiąc sobie z nią zdjęcia). Atmosfera wszechobecnego bałaganu zmieniła się w atmosferę błogiego spokoju. Dało się wreszcie spokojnie porozmawiać z ludźmi, obejrzeć Anime w pozycji siedzącej. Wierzcie lub nie, ale naprawdę zrobiło się przyjemnie. Aż żal, że trzeba było wracać...

  Podsumowując - konwent był fajny, klimatyczny, zabawny, bez większych wpadek organizacyjnych. Niestety przyjemna atmosfera małego konwentu, która napędzała Yokkon 1 została zmiażdżona przez tłum przybyłych fanów. I nikogo winić za to nie można...

Coach(R)

Yokkon 2 był organizowany przez klub Yokai będący częścią studenckiego klubu "Strych"

Dokumentacja fotograficzna wkrótce...

Powrót