SIN: Raporty

Nazwa: Yokkon
Data: 25.03.2000
Miejsce: Kraków

Autor: Lord Raven

   "Yokkon" - bardzo tajemniczy konwent. W zasadzie, gdyby nie informacja od Alex (Sekcja 9 - thanks), w życiu bym się nie dowiedział, że coś takiego w ogóle się odbywa. Jak jednak wspomniałem, dowiedziałem się i w dniu 25 marca wybrałem się wraz z kolegą z mego rodzinnego miasta na podbój Krakowa. Impreza miała odbywać się w Śródmiejskim Ośrodku Kultury niedaleko głównego rynku. Po dotarciu na miejsce wielkie było nasze zdziwienie, gdy obwieszczono nam, że do czasu rozpoczęcia imprezy musimy czekać na zewnątrz (ranek był wyjątkowo nieprzyjemny). Cóż, jak mus to mus. Przeczekaliśmy, ale muszę przyznać, było warto (mimo chłodu ^_^).

   Gdy o wyznaczonej godzinie wpuszczono nas na teren budynku, okazało się, że musimy spędzić jeszcze nieco czasu w holu, gdyż wejściówki nie dotarły na czas. To oczekiwanie nie trwało jednak długo, a pozwoliło przynajmniej ogrzać się i spokojnie porozmawiać. Kiedy już udało się rozwiązać wszystkie problemy ze wstępem, otrzymaliśmy nasze ID. Tu zdziwiłem się po raz kolejny, gdyż wejściówka nie miała ogólnie przyjętej formy kartonika lub identyfikatora, a plakietki. Pomysł wydaje mi się bardzo dobry, ponieważ takie rozwiązanie jest znacznie trwalsze i mniej podatne na zniszczenie niż standardowy ID, ale, aby nie było za dobrze, to pomysł ten ma pewien mankament. Cała plakietka była wykonana bardzo estetycznie, ale żeby wpisać na niej swoja xywkę trzeba by barbarzyńsko zamalować markerem którąś z przedstawionych na niej postaci. Idea była bardzo dobra, ale moim zdaniem wymagająca dopracowania.

Generalnie cały konwent odbywał się w pięciu salach. Wśród nich były: sala konsolowa z dwoma playakami (oraz Artisem i jego nieodłącznym laptopem ^_^), dwie sale projekcyjne, salka panelowa, która pełniła też rolę areny zmagań w jednym z konkursów, ale o tym później oraz tzw. Market Hall. Wspominając o salach należałoby nieco dokładniej opisać, co działo się w każdej z nich. W sali konsolowej, jak wspomniałem wcześniej, konwentowi goście nie dawali chwili wytchnienia niepozornym, szarym maszynkom (cóż za wyjątkowo wytrzymałe maleństwa ^_^) i zamęczali je na wszelakie sposoby młócąc głównie w "Street Fighter EX 2", "Soul Blade" oraz "Bloody Roar 2" - miodzio. Sale projekcyjne, w liczbie dwóch, zostały obdzielone własnym repertuarem. Na pierwszej z nich, tzw. "Anime Room'ie", wyświetlano głównie nowe lub względnie nowe filmy m.in. Serial Experiments Lain # 1, 2, 3, Mahou Tsukai Tai # 4, 5, 6 i jeszcze kilka innych. Druga sala zaś pełniła rolę "Classic Room'u" i urządzono na niej maraton filmów Miyazakiego. W ramach pokazu wyświetlono kilka naprawdę kultowych pozycji z dość szerokiego repertuaru tego znanego reżysera m.in. "Mój Sąsiad Tottoro", "Nausicaa from the Valley of the Wind". Trzeba przyznać, że w czasie tych projekcji frekwencja na sali była wysoka. Naprzeciw Anime Room'u usadowił się Market Hall, ale z wewnątrz aż wiało grozą, a właściwie pustką. Oprócz fanów, którzy obsadzili kilka stolików chcąc sprzedać coś z posiadanego przez siebie repertuaru, stawiła się tylko jedna firma. Mówię tu o niezastąpionym "WANEKO", które jednak tym razem, mimo iż wystąpiło z niemal pełnym asortymentem, nie wzbudziło zainteresowania potencjalnych odbiorców. Nie dopisał krakowski R.A.R. Nikomu z ich przedstawicieli nie chciało się przejść tych kilku kroków, żeby zaprezentować choć minimum ze swojej oferty. Można to chyba nazwać olewającym podejściem do klienta. Podczas gdy uczestnicy spędzali miło czas na projekcjach oraz w sali konsolowej, uruchomiono (z pewnym opóźnieniem) salkę panelową. Na pierwszy ogień odbył się na niej panel, pod tytułem: "Miyazaki - Disney czy Tolkien Japonii". Muszę przyznać, że zapowiadał się on niezwykle ciekawie, niestety w pewnym momencie byłem zmuszony go opuścić (ach, ci koledzy... ^_^). Następnie salka panelowa została wykorzystana do przeprowadzenia konkursu wiedzy o twórczości Masamune Shirow. Był niezwykle ciekawy i nie pozbawiony akcentów humorystycznych, a nagrodą główną był... ...Kamuflaż Termo-Optyczny, niestety bez interface, więc zwycięzca chcąc nie chcąc nie mógł zniknąć. Cóż, może na następnej edycji będzie można wygrać pełny zestaw do kamuflowania się ^_^.

Tak spokojnie i z humorem mijały kolejne godziny konwentu. Obywało się bez większych niespodzianek, choć wyjątkiem byli tu członkowie "Sekcji 9" z Katowic, którzy w przypływie dobrego humoru (wraz z waszym recenzentem) urządzili konkurs rzutów sami sobą po Market Hallu. Jednym z ciekawszych pomysłów była też zabawa "kto i jak długo utrzyma Mihoshi (Sekcja 9 - mam to na zdjęciach ^_^) powyżej ziemi i jaką wykona z nią ewolucję". Trzeba przyznać, że karuzela była najlepsza ^_^. W godzinach popołudniowych odbył się konkurs wiedzy o anime z elementami muzyki oraz konkurencjami sprawnościowymi. Całość była naprawdę przekomiczna, ale wszyscy pewnie zastanawiają się: "ok. wiedza i muzyka, ale o co chodzi z konkurencjami sprawnościowymi?". Już wyjaśniam. Po standardowych rundach muzycznych, pytań (tak w formie zwykłej, jak i czegoś wzorowanego na audiotele), finaliści wzięli udział w testach sprawnościowych. Pierwszy z nich: "Test na poziom heroizmu", miał za zadanie sprawdzić, jak zachowałby się potencjalny zwycięzca po pokonaniu w heroicznej walce potwora (w tej roli Coach(r)). Było to coś wspaniałego. Drugi z testów - sumo. Każdy z uczestników miał za zadanie pokazać, jak powinien wyglądać i zachowywać się zawodnik sumo. Nie będę tego opisywał - powiem tylko tyle - było to równie śmieszne, jak test na heroizm i o wiele głośniejsze (to też mam na zdjęciach ^_^). Po rozstrzygnięciu konkursu rozdzielono bardzo atrakcyjne nagrody (artbooki, mangi, plakaty), tak pomiędzy zwycięzców konkursu wiedzy, jak i konkursu rysunkowego. Następnie na wszystkich salach projekcyjnych zapuszczono ostatnie filmy - konwent dobiegał końca. Jak można podsumować "Yokkon"? Wielki, mały konwent - tak byłoby najlepiej. Atmosfera była na nim bardziej "rodzinna" niż zjazdowa, ale to bardzo dobrze, gdyż to właśnie na takich imprezach fani mają okazję poznać się bliżej, poszaleć i być trochę bardziej na luzie. Czegoś takiego nie są w stanie zapewnić duże imprezy. Poza przymusowym zwiedzaniem rynku w godzinach porannych w zasadzie nie mam żadnych zastrzeżeń do organizacji. Jak na ich pierwszy konwent, to uważam, że spisali się bardzo dobrze. Jedyne, co mogli zrobić lepiej, to szerzej rozreklamować swoja imprezę, może wtedy byłoby więcej uczestników. Generalnie ja i moi znajomi uważamy pierwszą edycję "Yokkon'u" za bardzo udaną, a osobiście żywię szczerą nadzieję, że za jakiś czas będę mógł znów przyjechać do Krakowa, aby zobaczyć drugą edycję konwentu "Yokkon".

Lord Raven

YOKKON został zorganizowany przez
Krakowski Klub Mangi i Anime YOKAI
wchodzący w skład klubu STRYCH.


Dokumentacja fotograficzna

Powrót