SIN: Raporty

Nazwa: Yokkon
Data: 25.03.2000
Miejsce: Kraków

Autor: Coach(R)

   Yokkon - Kraków 25 Marca 2000.
Przyjechaliśmy na miejsce jak większość, czyli o parę godzin za wcześnie, zirytowani naszą kochaną PKP (Polska Konserwa Przedziałowa). Przymusowo pozwiedzaliśmy trochę Kraków (naliczono 16 zakonnic, 13 kościłów, 12 wozów policyjnych), a następnie udaliśmy się na miejsce.

   Kamienica Lamellska (ktoś nie wymawiał R?) była już otwarta. Alleluja!
Weszliśmy do środka. I tu kolejna niespodzianka. Plakietki - bilety nie dojechały. I znów trochę czekania. Przy okazji sprawdziłem sobie, jak stoimy z fanowską samopomocą i zasymulowałem żebranie na bilet. Nie dostałem nic, a do tego jakiś bałwan zrobił mi zdjęcie... co ja? Atrakcja turystyczna? Na parę minut przed 11 (oficjalna godzina otwarcia) plakietki dotarły, konwent się rozpoczął.

   Fani rozleźli się po salach:
Classic Room - jak sama nazwa wskazuje, puszczane tu były same nowości, np. Totoro, Nausica i inne.
Anime Room - a tu same starocie, czyli SE Lain #1-3; LodossTV #1-3; Cocpit i inne.
PSX Room - dwie konsole i banda ludzi z nadrozwiniętymi mięśniami kciuków. Do tego jeden laptop ze skanerem obsługiwany przez długowłosego szaleńca chwalącego się teledyskami z Anime.
Market Room - teoretycznie miały tu urzędować firmy, jednak zaglądając od czasu do czasu można było ujrzeć jedynie panią z Waneko dzielnie nudzącą się na posterunku.
Panel Room - jedyny z roomów, który wystartował z opóźnieniem. Prowadzone tu były dyskusje tematyczne, m.in. na temat tłumaczenia w M&A, RPG i innych. Dyskusje były zażarte. Po południu, gdy posprzątano ciała, odbył się tu konkurs rysowniczy (na czas).
Około godziny 15 wszystkie sale zostały pozamykane (bez względu na to, czy coś leciało, czy nie). Powodem był konkurs wiedzy o Anime. Byłem nieco zirytowany tym przymusowym zaganianiem na Anime Room (przypomniały mi się czasy PRL chlip... chlip...), ale po konkursie doszedłem do wniosku, że to nie było takie głupie. Ale nie uprzedzajmy faktów. Pierwsza runda konkursu opierała się na zasadzie "Jaka To Melodia". Kawałki były przygotowane już wcześniej i nagrane na taśmę. Kolejna runda opierała się na typowym Audiotele (z tym, że kilka odpowiedzi mogło być prawdziwych). Jezuuu! Czasami nie było słychać odpowiedzi kandydatów, gdyż rycząca śmiechem publika skutecznie ich zagłuszała. To zdecydowanie była najlepsza część konkursu. Przy okazji okazało się, iż mangowcy są w stanie niepoprawnie odpowiedzieć na pytanie audiotele... Następnie przyszła pora na serię pytań TAK/NIE. Po jej zakończeniu jury podliczyło punkty, sprawnie rachując do 10. Wyłoniono 4 finalistów. Biedaków czekała seria pytań trudnych (na które najczęściej odpowiadało Jury) oraz kilka udziwnień typu "darmowy punkt". A następnie przyszła kolej na konkurencje sprawnościowe (podwójnie punktowane).
Pierwsza - test na herosa. Trzeba było wygłosić mowę nad pokonanym potworem. Wygrał _Jezu_Nie_Pamiętam_Jego_Ksywy_ za monolog typu: "Mój miecz... cały wyszczerbiony... a jeszcze 33 raty do spłacenia...". Drugie miejsce zajął Baloo, za wymyślenie rekwizytu-potwora, czyli mnie!!!!!! To była zecydowanie najgorsza część konkursu ~_~
Kolejny konkurs - sumo. Nie, nie walka, ofiar w ludziach było dość na Panel Room. Należało zaprezentować zachowanie zawodnika przed walką. I znów bezkonkurencyjny okazał się _Jezu_Nie_Pamiętam_Jego_Ksywy_. Tym razem na zdziwione miny publiki, która robiąc mangowe oczy obserwowała, jak wymachuje rękami, odpowiedział groźnie w iście Dańcowym stylu "No co?? Świętą sól rozrzucam". Drugie miejsce zajął Baloo za tzw. "Heavy Stuff". Ale to już talent wrodzony... Spore problemy z tą konkurencją miała Alex, której feministyczna duma nie pozwalała wystartować. W końcu przemogła się jednak i zaprezentowała nam... typowo żeńskie tupnięcie nóżką... I to był koniec. Jury znów zajęło się wyższą matematyką. W końcu rozdano wspaniałe nagrody. Banda z Yokai'a wykazała się i zamiast liczyć na szczodrość firm sama skombinowała nagrody (zrozumieliśmy aluzję - priORGi Asuconu). Poszły artbooki Masamune Shirow, Yearbooki Newtype, plakaty i wiele innych cennych nagród, których łączna wartość przekroczyła chyba cały budżet Yokkonu. {Detektyw Jeż Przypomina: Pod koniec lutego miało miejsce włamanie do siedziby firmy R.A.R. mieszczącej się przy ulicy Grzegórzeckiej 22a w Krakowie} Przy okazji przypomniano sobie o rozstrzygnięciu konkursu rysunkowego, co natychmiast wykonano. Pierwsze miejsce - Rei; drugie - KatZbroja; trzecie - dziewczyna opuściła konwent przed rozstrzygnięciem. Po zakończeniu wszystkich procedur konwent ruszył dalej (od miejsca, w którym go przerwano). Niestety po obejrzeniu pierwszego odcinka Lodoss TV musiałem się zwijać...

   No, czas na podsumowanie.
Ogólnie konwent wypadł nieźle. Dwie sale z projektorami, niezły repertuar, dwie konsole i nadprogramowy laptop, ciekawe (choć czasami krótkie) panele, wspaniałe nagrody i ... ta "domowa" atmosfera. Czego mogę się czepić?
- Braku reklamy (szczególnie w Kawaii)! Niewiele osób wiedziało o konwencie... Główne źródła to poczta pantoflowa oraz skromna stronka informacyjna w internecie. W systemie kapitalistycznym reklama to podstawa (polecamy się - SIN), a strasznie szkoda by było, gdyby Yokkon 2 nie odbył się z powodów finansowych. A sądząc po YK1 będzie przebojem.
- Identyfikatorów - forma fajna (do plecaka można przypiąć), ale brak miejsca na ksywkę. Poza tym rozdzielczość obrazka była kiepska i z bliska widać pikselozę. Psuje to trochę ogólny wygląd (pamiętacie kwadratowe czcionki na biletach ASC1??).
- Czekania na konwent. Wiem, iż się czepiam, ale moglibyście pokombinować tak, by fani mieli coś do roboty poza zwiedzaniem Krakowa. Rozdajcie katany, albo co...
- Na stronie internetowej warto dopisać ceny biletów.
- Zdecydowanie za krótka lista wpadek!! Nie mam się na czym wyżywać!!!

Oby tak dalej, ekipo Yokai!

Coach(R)


Dokumentacja fotograficzna

Powrót