Asucon 02

Nazwa: Asucon 02 - Judgement Day
Data: 25.09.1999
Miejsce: Katowice - Kostuchna

Autor: Tenchi

   Na początku chciałbym zaznaczyć, że w poniższym tekście postaram się w żaden sposób nie oceniać imprezy, a tylko przedstawić sprawozdanie. Nie powinienem jej oceniać ze względu na fakt bycia trybikiem w machinie poruszającej to wydarzenie, czyli - mówiąc jaśniej - pomocnikiem dla głównych organizatorów. Tak więc nie pozostałoby mi nic innego, jak tylko zachwycać się, jakie to świetne konwenty organizujemy, ewentualnie opieprzać wszystkich równo od góry do dołu, bo to nie tak miało być, ale jakimś cudem nam wyszło.

   Na miejsce zajechaliśmy około 9.00. Oczywiście zastaliśmy ostatnie przygotowania, czyli: "rzuć mi ten kabel", "dziesięć krzeseł na telewizyjną", "gdzie on do Diabla 2 polazł z tą moją płytką", z czego puścimy "Final - Eva, jak ludzie przyjdą?".
Otwarcie nastąpiło planowo o 10.00, chociaż pierwsi goście byli na miejscu już dużo wcześniej. Na frekwencję nie mogliśmy narzekać. Częściowo pomogła reklama w "Kawaii", częściowo nasz pomysł z wciskaniem na siłę biletów parę dni przed imprezą, kulturalnie nazywany przez Coach'a "przedsprzedażą" albo (jak kto woli) "rezerwacją miejsc". Zaczęły się pierwsze projekcje (i pierwsze kłopoty ze sprzętem, hę, hę), a w sali konsolowej można było rozgrzewać się i trenować przed mającym się odbyć konkursem. (W)co było grane? Oto tytuły: "Bust-a-move 3", "Street Fighter Puzzle", "Finał Fantasy 8", "Street Fighter Alpha 3", "Street Fighter EX Plus Alpha", "Soul Blade", no i mój osobisty faworyt "Rival Schools". Sporo ludzi dopytywało się o "Tekken'a 3", ale moim zdaniem dobrze, że go nie było. Przynajmniej nie zrobiliśmy tego, co wszyscy (w Polsce nie ma mangowej imprezy bez "Tekken'a").

   Tym razem nie było pomyłek typu: bawiący się orgowie, a reszta stoi, gapi się i ślini. Jak już ktoś z orgów dorwał się do pada, to:
- objaśniał "greenclasowcowi" zasady;
- na naprawdę specjalne życzenie zmierzenia się z kimś z gości;
- usadzał kogoś, kto wygrał kilka razy z rzędu (ma szczęście lub PSX-a w domu) i zaczynał dostawać manii wielkości na punkcie swoich umiejętności (a było kilka takich osób, niestety!)
Wspomniany konkurs odbył się, niestety (nie rozumiałem dlaczego, teraz już wiem, że nie starczyło czasu) PSX nie został przeniesiony na salę kinową i podłączony pod telebeam. A szkoda, bo np. konkurs w "Rival Schools" lub intra z "Finał Fantasy 8" na pewno zrobiłyby piorunujące wrażenie. Za to na kinówce poleciał (nawet kilkakrotnie) "Final - Eva", co spotkało się z radością wielu osób (w tym i moją).

   Jeśli chodzi o filmy, to mieliśmy naprawdę czym się pochwalić: "Mononoke Hime", "Angel's Egg", "X the Movie", "Tenchi in Tokyo", "Vampire Princess Miyu TV", "Grave of the Fireflies"... momentami ludzie nie wiedzieli, na co się teraz udać, bo projekcja jednego hiciora pokrywała się z innym, także wartym obejrzenia. Niestety, dla porządku muszę stwierdzić, że niektóre kopie plasowały się w dolnej strefie stanów średnich, za co trochę nam się oberwało. Better next time !

   Niestety miał też miejsce przykry incydent z miejscowymi, którym najwyraźniej nie podobała się impreza, a poza tym chyba chcieli zarobić guza. Byli na tyle bezczelni, żeby wejść do wewnątrz i zaczepiać ludzi. Usunięto ich dość szybko, jednak czatowali na wychodzących na dole. Na szczęście dla nas rozpadało się i poszli sobie. Oczywiście był szczątkowy cos-play, zasługujący raczej na miano przebieranki. Rządziła ekipa Alitomaniaków z Alitą na czele, przebraną oczywiście za Alitę. Biedaczka musiała pomalować sobie calutkie ręce srebrną farbą. Mako-chan robił za Ido-wersję roboczą (znaczek citizen-shipstwa, biały kitel, rozpięta pod szyją koszula, połowicznie zawiązany krawat). Ja niestety się nie przebrałem, ale też się wymalowałem (a co!). Inne kostiumy prezentowały się wcale niezgorzej. Ranma-chan rządziła, był Battou (Szymon), była Misato (Kotori w tej roli przebiła wszystko poza Alitką oczywiście!), była Mayuka (Króliczek) - córka Tenchiego (mam córkę!) z TM: Manatsu no Eve. Była także Esmeraude (w tej roli Seiya) oraz Ryoko (ponownie Haruka). Sporą furorę zrobiła też Arti-chan jako Ayanami Rei. Poza tym poznałem brata bliźniaka, Tenchiego (Singer).

   Nieoficjalnie (miałem tego nie ujawniać) można było looknąć na filmy "Matrix" i "Star Wars: Phantom menace" na sali konsolowej (na jedynym tam pececie), co znalazło kilku zwolenników (ja też częściowo skorzystałem).

   Jeśli chodzi o Szanownych Gości, to przybyli: Mr. Root z "Planet Manga", Shin Yasuda z "J.P.F", Kamil Śmigielski & Friends z "R.A.R." oraz nadplanowo nowa firma Waneko. Nie zapomniało o nas również i "Kawaii", z redakcji którego przybyli Mr. Jedi i Mangosia.

   W sprzedaży największym popytem cieszyły się koszulki z "Evangeliona" i tradycyjnie już startery i boostery do "Ani-Mayhem". Zresztą każdy zbieracz na pewno czuł się usatysfakcjonowany (oj, tak!), miał bowiem mnóstwo możliwości wymiany z innymi graczami. I tu niestety wyszło na jaw kolejne nasze niedociągnięcie: brakowało kącika, gdzie można by było usiąść i w spokoju rozłożyć karty. Ludzie często robili to gdzie popadło, nawet na środku przejść, narażając innych na potykanie się i siebie (a raczej swoje karty) na stratowanie i zdeptanie.

   Tradycyjnie już odbyła się konferencja prasowa, na której dowiedzieliśmy się o planach wydawniczych na przyszłość, ale nie tylko. Można było zapytać o swój ulubiony tytuł - czy i kiedy ukaże się w Polsce, pytano też o problemy związane z działalnością na rynku. Większość słuchaczy ucieszyła wiadomość, że "Kawaii" być może znowu stanie się miesięcznikiem. Prawdziwą bombą jednak był list od RTL 7, który to miał wpaść z kamerą, ale niestety nie dotarł. A z listu dowiedzieliśmy się, że nareszcie będą anime po polsku, które to mają zamiar zacząć emitować od początku października. No, a skoro już jestem przy Wielkich Nieobecnych, to wspomnę też o Mangazynie, który także się nie pojawił, ponieważ miał na głowie własną imprezę. Cóż, mówi się trudno.

   Największą perełkę zostawiłem sobie na koniec. Chodzi mi oczywiście o konkurs wiedzy na tematy animowo-mangowe, prowadzony przez Kotori. Czytając pytania myliła się co chwilę, czym doprowadzała publikę do spazmów ze śmiechu. Niestety zdarzyło się jej też przekręcić niejeden tytuł (Beetle Angel Alita, Lodoss War , Gunszmit Cats), co nie było już wcale zabawne i doprowadzało co poniektórych (np. mnie) do białej gorączki. Ogólnie jednak był to miły przerywnik. Zawierał w sobie coś z "Milionerów", "1 z 10", "Telefoniady", nawet znalazły się akcenty z "Idź na całość", a prowadzony był niczym "Śmiechu warte". Ludziom się podobał, o czym świadczyła chęć wręczenia nagrody niefortunnej prezenterce. Jednak według mnie takie kwiatki pozostawiają po sobie pewien niesmak.

   Impreza zakończyła się nieco po 20.00. Powodem było lekkie opóźnienie sławetnego konkursu, co spowodowało obsuw kolejnych punktów programu na sali kinowej. Pomimo lekkich sprzeciwów właściciela budynku postanowiliśmy dograć film do końca i, jak się potem okazało, była to dobra decyzja. Podobno był to najlepszy film konwentu i gdybyśmy go przerwali, to skończylibyśmy niczym Eva 02, zadziobana przez modele seryjne. Wniosek: fani to żarłoczne sępy-animojady. Trudno jest mi pozostać nieustosunkowanym do imprezy, więc chyba przełamię zasady i w podsumowaniu napiszę coś od siebie. Mówiąc krótko było fajnie i tyle. Co prawda chodziły głosy, że to niewypał (i to głównie orgowie psioczyli!), jednak ja jestem innego zdania. Wystarczyło choćby spojrzeć na ludzi, którzy na zanudzonych nie wyglądali. Było kilka wpadek (o części z nich już wspomniałem), tak więc teraz dodam jedynie, że ludzie skarżyli się na brak cos-play'u z prawdziwego zdarzenia. Poza tym był klimat i to się liczy.

   Tak więc "Sądny Dzień" już za nami. Oby następne konwenty też były takie udane. Z tym, że kolejny będzie się nazywał Alitcon. Już my w składzie: Alita, Ido, Jashugan, Shumira & rest of the stuff się dobrze o to postaramy...

Co obiecuje:
Tenchi a.k.a. Shumira, podobno niezły kronikarz-wodolejca

P.S. Wszyscy przebrani o których zapomniałem-sorry. Człowiek ma doskonałą pamięć, ale niestety bardzo krótką.

Powrót